Bez wysiłku ??? Czy to w ogóle możliwe ?

Rzucić palenie i schudnąć 30 kg ZUPEŁNIE BEZ WYSIŁKU - czy to w ogóle możliwe ?
Gdybym miał odpowiedzieć w 4 słowach powiedziałbym krótko: i tak, i nie. Dlaczego "tak" a dlaczego "nie" ? Odpowiedź na to pytanie poznasz, jeśli zechcesz, już wkrótce. Od razu zdradzę tyle, że wszystko zależy od precyzyjnego doboru metody. Każdy człowiek jest inny więc dobra metoda będzie to metoda niejako "uszyta na miarę" konkretnego człowieka. Precyzyjnie dobrana metoda jest jak niepozorny, podręczny lewarek, zdolny podnosić ciężkie samochody do góry. Jak widać, aby podnieść obiektywnie ciężki samochód wystarczy niewielki nakład Twojej siły, ale pod warunkiem, że masz precyzyjnie do potrzeb dobrane narzędzie ( lewarek ). Tak samo jest z odchudzaniem i rzuceniem palenia. Dokonasz tego zupełnie bez wysiłku ( no..., prawie bez wysiłku ;-) ) gdy poznasz optymalne narzędzie -
metodę.

środa, 17 listopada 2010

Czasami warto biec pod wiatr

Wczoraj znowu wyszedłem z domu pobiegać, mimo, że pogoda zupełnie do tego nie zachęcała. Szaro, buro, zimno i ciągle padało. Poczekałem na moment w którym deszcz zdawał się ustępować i pobiegłem...

Pierwsze kilkanaście minut zawsze jest trudniejsze niż ostatnie kilkanaście minut. Trzeba pozwolić organizmowi przystosować się do nowej sytuacji. Podobno w bieganiu wszystko polega na złapaniu właściwego oddechu, gdy go już złapiesz możesz biec niemalże godzinami, niemal jakbyś był na jakimś dłuższym spacerze. Nie sprawia ci to już większego problemu. Chociaż zmęczenie będzie się kumulować i z czasem, niewątpliwie, stanie się coraz bardziej odczuwalne.

Tak czy siak, w moich godzinnych wybieganiach, nie mam za bardzo szansy tak porządnie się zmęczyć. Najtrudniejsze są pierwsze minuty, po złapaniu równomiernego rytmu oddechu jestem niemal jak maszyna samobieżna i zdawałoby się, że mógłbym tak biec bez końca...

Po pół godzinie zrobiłem w tył zwrot i zacząłem wracać do domu. Jakież było moje zaskoczenie, że prosto w twarz zaczął wiać mi zimny wiatr, w oczy zacinał deszcz. Biegnąc z wiatrem nie odczuwałem nawet, że mam pomoc sił natury a deszcz padający na plecy uszedł mojej uwadze. Mimo więc, że byłem już solidnie rozgrzany i rozbiegany, czekało mnie kilkadziesiąt trudnych minut biegu pod wiatr, w zimnym deszczu... Cóż, bywało, że biegało się w przyjemniejszych okolicznościach natury ;-)

Za to dzisiejsze poczucie lekkości ciała i energii od samego rana jest bezcenne. Warto było wczoraj godzinę spędzić na świeżym powietrzu, rozgrzać mięśnie i przewentylować płuca. No i waga znowu poszła w dół :-)

Dzisiaj chcę to powtórzyć !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz