Bez wysiłku ??? Czy to w ogóle możliwe ?

Rzucić palenie i schudnąć 30 kg ZUPEŁNIE BEZ WYSIŁKU - czy to w ogóle możliwe ?
Gdybym miał odpowiedzieć w 4 słowach powiedziałbym krótko: i tak, i nie. Dlaczego "tak" a dlaczego "nie" ? Odpowiedź na to pytanie poznasz, jeśli zechcesz, już wkrótce. Od razu zdradzę tyle, że wszystko zależy od precyzyjnego doboru metody. Każdy człowiek jest inny więc dobra metoda będzie to metoda niejako "uszyta na miarę" konkretnego człowieka. Precyzyjnie dobrana metoda jest jak niepozorny, podręczny lewarek, zdolny podnosić ciężkie samochody do góry. Jak widać, aby podnieść obiektywnie ciężki samochód wystarczy niewielki nakład Twojej siły, ale pod warunkiem, że masz precyzyjnie do potrzeb dobrane narzędzie ( lewarek ). Tak samo jest z odchudzaniem i rzuceniem palenia. Dokonasz tego zupełnie bez wysiłku ( no..., prawie bez wysiłku ;-) ) gdy poznasz optymalne narzędzie -
metodę.

poniedziałek, 8 listopada 2010

Ustąp a zwyciężysz !

Przypuszczam, że na suksces składa się również umiejętność godzenia się na rozsądne i bezpieczne kompromisy, kompromisy nie zagrażające podstawowym, wyznaczonym przez nas celom.

Mam na myśli pozwolenie sobie na drobne przyjemności, którym towarzyszyć będzie pełna wyrozumiałości i miłości do samego siebie akceptacja dla naszych słabości. Pozwolić sobie na odrobinę odstępstw od żelaznych reguł i zasad diety ( tej czy innej ) po to by uratować cały proces odchudzania. Lepiej dać palca zanim nasz organizm upomni się o całą rękę... W ten sposób możemy uciszyć ( przynajmniej na jakiś czas ) demony i dalej kontynuować nasze dzieło przeistaczania się z brzydkiego kaczątka w łabędzia :-) W dzieciństwie zaliczyłem parę tygodni treningów judo. Niewiele stamtąd zapamiętałem, ale utkwiła mi jedna - chyba bardzo ważna w judo - zasada. Brzmiała ona: ustąp a zwyciężysz... Bardzo często świta mi ona w głowie, w różnych życiowych sytuacjach, również w trakcie diety której się podjąłem.

Nie jestem zwolennikiem "klasztornej ascezy", niekończących się postów i umartwień. Wydaje mi się, że wielka, "klasztorna asceza" prędzej czy później kończy się wielkim, spektakularnym upadkiem i spektakularnymi grzechami... Aby więc uniknąć grzechów wielkich lepiej jest czasami pozwolić sobie na grzeszki małe ;-) Byle nie stracić nad nimi kontroli ! Ale to chyba już temat do osobnych rozważań.

Natomiast nigdy, ale to przenigdy nie szedłbym na żadne kompromisy w związku z rzuceniem palenia. Jeżeli decydujesz się rozstać z nałogiem - podejmij jasne i bezwarunkowe postanowienie: nigdy w życiu nie wezmę już papierosa do ust. Uzależniające działanie nikotyny jest zbyt szybkie by pozwolic sobie nawet na "jednego dymka". Często się okazuje, że było to o jeden "dymek" za dużo i były palacz z powrotem wpada w sidła nałogu. Trzeba chuchać na zimne - ryzyko ponownego w ciągniecia się w nałóg jest zbyt duże. Ani jednej fajki !!! :-)

1 komentarz:

  1. Nie można sobie pozwolić nawet na jednego dymka po rzuceniu palenia. Ja stosowałem metodę https://allencarr.pl i teraz wiem, że z tym nałogiem jest jak z alkoholem. Jeśli pozwolisz sobie na słabość to są duże szanse że wrócisz do nałogu.

    OdpowiedzUsuń